że Panu smutno będzie potem. Dzieci chcą Panu dać w prezencie. serca szczerozłote. Takie serduszka pięknie grzeją. w długich podróżach wśród zamieci. Dzieci są Pana Mikołajem a Pan jest Mikołajem dzieci. (Hu, hu, ha, ha, ha!) Ref.: Hu, hu, ha, hu, hu,ha nasza zima zła ! Ale zima z Mikołajem jest pachnącym ciepłym Majem. 2x.Plik Musescore można otworzyć przez darmowy program Musescore ( dzięki któremu masz pełny dostęp do edycji pliku. Możesz wykonać wiele modyfikacji jak np. zmiana tonacji, podpisanie nut, dołożenie innych instrumentów itp. - funkcji jest naprawdę bardzo wiele. Taki zmodyfikowany plik możesz następnie zapisać jako np. nuty PDF, plik MIDI, utwór MP3 itp. Hu hu ha Nasza zima zła - Piano Tutorial (łatwa wersja) Hu hu ha Nasza zima zła - Piano Tutorial (łatwa wersja)Nasza Zima zła… my się Zimy nie boimy – nawet bardzo ją lubimy i dlatego mamy dla Państwa wyśmienitą propozycję Ferii Zimowych w Zieleńcu !!! Serdecznie zapraszamy na Ferie do Ośrodka Mieszko, z dala od zgiełku miasta, pośród śniegowej scenerii lasu, by odpocząć, nabrać dystansu, zaszczepić sporty zimowe dzieciom, a przede
Hu! hu! ha! Nasza zima zła! Szczypie w nosy, szczypie w uszy, mroźnym śniegiem w oczy prószy, wichrem w polu gna! Nasza zima zła! Hu! hu! ha! Nasza zima zła! Płachta na niej długa, biała, w ręku gałąź oszroniała, a na plecach drwa… Nasza zima zła! Hu! hu! ha! Nasza zima zła! A my jej się nie boimy, dalej śnieżkiem w plecy zimy, niech pamiątkę ma! Nasza zima zła!
Przyroda. Hu, hu, ha nasza zima zła! Na nic zdało się topienie Marzanny. Na nic świętowanie pierwszego dnia wiosny. Zima wróciła. I wyrównuje rachunki. Jeśli ktoś nie zdążył posprzątać karmnika, to może się jeszcze pomożecie tylko tym ptakom, które wiedzą do czego służy śmieszny domek bez ścian. Ci, którzy spędzili zimę na południu, liczna śpiewająca gromada, nie zdoła odkryć na czas, jak korzystać z poczęstunku. Najgorzej z mieszkańcami gór. Wszędzie powyżej czterystu, pięciuset metrów ponad poziom bałtyckich plaż warstwa białego puchu grubieje w oczach. Śnieg zasypał trawy. Połamał chwasty z resztkami nasion. Lód polukrował młodziutkie pączki na gałązkach. Po obudzonych owadach i pająkach nie ma już ani śladu. Głód zbiera obfite żniwo. Jedyny ratunek, to ucieczka w doliny. Co tam zwierzaki. Najsilniejsi przeżyją. Proszę pomyśleć o kwitnących sadach. Właśnie przepadły morele i brzoskwinie. Za chwile mróz zniszczy czereśnie i śliwy. Właściciele sadów załamują ręce. Tegoroczne święto kwitnących jabłoni zapowiada się bardzo smętnie.
Wyniki wyszukiwania: na flet zima zła nuty (78317) Wszystkie (78356) Wykonawcy (39) Hu! hu! ha! Nasza zima zła! Płachta na niej długa, biała, w ręku gałąź"Co do zasady nigdy nie miałam nic przeciwko zimie. Zawsze kojarzyła mi się z nadchodzącymi świętami i magicznym czasem spędzonym w gronie rodzinnym, przy stole pełnym pachnących i smacznych potraw. Ten zimowo-wigilijny czas od razu skojarzył mi się z książeczką, którą mój synek otrzymał pod choinkę. Są to „Choinkowe wierszyki” z ilustracjami Pawła Głodka. Jest tu mnóstwo świetnych wierszyków wielu znanych autorów. I choć mój synek bardziej jest zachwycony innymi zabawkami które otrzymał (które dzwonią, świecą i grzechoczą) to dla mnie ten prezent jest najfajniejszy, a i mój synek z chęcią słuchał jak czytam mu te wspaniałe wierszyki. Są krótkie i dźwięczne, więc można w nie włożyć wiele intonacji, przez co czytanie bardziej ciekawi takiego maluszka (nie obyło się bez wkładania książeczki do buzi). Oczywistym jest fakt, że nikt nie lubi jak mróz szczypie w nos, a usta zaczynają pękać i trzeba nakładać na nie trzy pomadki więcej. No i oczywiście to ubieranie na siebie dwóch bluzek, trzech swetrów, kurtki i butów, mając w perspektywie, że za krótki czas będzie trzeba te warstwy ściągać. Ale zima też ma swój urok. Jednak, do czasu, aż ma się 5 miesięczne dzieciątko, wtedy perspektywa się troszkę zmienia i zima zaczyna już trochę doskwierać. Choć Zimy, tej prawdziwej Zimy u nas nie ma, to takiego maluszka trzeba porządnie ubrać. Bez kombinezonu ani rusz. Pierwsza moja myśl to: „nie kupować za drogiego kombinezonu, bo użyty będzie tylko tej zimy”, w następną maluszek już będzie chodził i trzeba wtedy kupić kurteczkę. Oj, jak złe było to myślenie. Obecnie mogę stwierdzić, że pomimo tego, iż użyjemy kombinezon tylko jednej zimy dobrze jest w niego zainwestować. Ja mam dwa kombinezony. Przede wszystkim, nie zwróciłam uwagi na to co taki kombinezon powinien posiadać, aby był wygodny dla mojego dziecka i dla mnie jako osoby, która będzie go w niego ubierać praktycznie codziennie. Pierwszy kombinezon został wygrzebany na wyprzedaży w Lidlu. Wygląda tak: I co się rzuca na pierwszy rzut oka (najwyraźniej nie mnie) to brak w tym kombinezonie rąk i nóg. Najwyraźniej ten kto projektował ten kombinezon w rozmiarze 62/68 uważa, że takie dziecko już będzie chodziło i należy mu założyć buty… No cóż. U nas się ten kombinezon sprawdził o tyle, że jak przyszła zima to mój maluszek był jeszcze na tyle mały, że ubierając go w ten kombinezon nie wystawały mu ani rączki, ani nóżki. Był więc dobrze schowany. Na rączki, miałam dokupione osobno rękawiczki, a nóżki i tak miał przykryte kocem, leżąc jeszcze w gondoli. Drugi kombinezon jest ze sklepu Pepco. Można tam znaleźć fajne ciuchy za niewiele pieniążków. Mając świadomość, że są to ciuszki jednorazowe jest nam trochę lżej na sercu (choć zdarza mi się kupować droższe ubranka, zwłaszcza jak się trafi jakąś perełkę). Wracając myślą do pepcowego kombinezonu.. Posiada on już całe nóżki oraz rączki. Ale… rączki wiszą na sznurku i trzeba dopiero włożyć w nie dłoń dziecka. Na pewno jest to ok, dla dziecka, któremu dłonie (całe) wystają z kombinezonu. U nas wyglądało to tak, że jak zauważyłam, że z lidlowskiego kombinezonu zaczynają wystawać nóżki (a przecież nie mam butów, dla 5 miesięcznego dziecka, a gdybym miała to bym ich nie zakładała), to przestawiłam się na kombinezon pepcowy. I tu nóżki były fajnie otulone, ale jeżeli chodzi o rączki to z kombinezonu wystają maluszkowi tylko paluszki (dziecko nie jest jeszcze takie duże, żeby mu cała dłoń wystawała). W związku z tym, żeby włożyć mu wiszącą na sznurku rękawiczkę, nie jestem w stanie włożyć mu w rękawiczkę całej dłoni, tylko wpycham rękawiczkę do rękawa kombinezonu. Nie jest to wygodne, bo jak wpycham tą rękawiczkę, to dzieciątko cofa dłoń. Koniec końców, rękawiczka jest włożona w rękaw kombinezonu, ale dłoni dziecka w niej nie ma. Nie jest to ani wygodne w ubieraniu, a przypuszczam, że maleństwu też daleko do poczucia komfortu. Tym samym mam nadzieję, że zima w tym roku szybko się skończy. Polecam jednak głębszą refleksję nad tym, bądź co bądź jednorazowym wydatkiem, który będzie wam towarzyszył przynajmniej przez 3 miesiące. I choć wspomniane kombinezony kupione były za mniej niż 100 zł. To polecam jednak dopłacić do tej inwestycji, choćby tylko dla wygody maluszka. Polecam takie, które mają całe rączki i całe nóżki (nic doczepianego, całe), jak ten prezentowany poniżej. „Zła Zima” (…) Hu! hu! ha! Nasza zima zła! A my jej się nie boimy. (…) Maria Konopnicka
Nasza zima zła Ojciec Wirgiliusz Kukułeczka kuka Mało nas do pieczenia chleba Kurki trzy Kółko graniaste Koła autobusu kręcą się Jesteśmy jagódki, czarne jagódki Kołysanka dla okruszka It’s raining and it’s pouring Z popielnika na Wojtusia Old Macdonald Had a Farm Miała baba koguta Krakowiaczek jeden Poszła Karolinka do Gogolina
Czas wysyłki: Od razu Numer katalogowy: D251 Wersja: MEGA ŁATWA Format pliku: MIDI (.mid) Tonacja tej wersji: A-moll Długość opracowania: Jak na wideo poniżej Kompozytor: Zygmunt Noskowski Autor słów: Maria Konopnicka
Zimowa piosenka "Hu hu ha! Nasza zima zła!" z elementami polskiego języka migowego w wykonaniu Jowity z MiguMig - zabawy z językiem migowym..Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła! Szczypie w nosy, szczypie w uszy Mroźnym śniegiem w oczy prószy, Wichrem w polu gna! Nasza zima zła! Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła! Płachta na niej długa, biała, W ręku gałąź oszroniała, A na plecach drwa... Nasza zima zła! Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła! A my jej się nie boimy, Dalej śnieżkiem w plecy zimy, Niech pamiątkę ma! Nasza zima zła! spodnie/ koszula/ kolczyki- Nasz sklep buty- EMU torebka- Monnari (nasz sklep) kurtka- No nameHu! Hu! Ha! Nasza zima zła! Szczypie w nosy, szczypie w uszy Mroznym śniegiem w oczy proszy, Wichrem w polu gna! Nasza zima zła! Hu! Hu1 Ha! Nasza zima zła! Płachta na niej długa, biała, W ręku gałąz oszroniała, A na plecach drwa… Nasza zima zła! Hu! Hu1 Ha! Nasza zima zła! A my jej się nie boimy, Dalej śniezkiem w plecy zimy Jestem dzieckiem miasta. Zawsze byłam. W Rudawie mieszkamy dopiero cztery i pół roku, i ja stopniowo uczę się tego wiejskiego życia. Tego, że pod żadnym pozorem nie należy pracować w niedzielę. Tego, że plewienie od wiosny do jesieni to nie jest fanaberia i relaks tylko konieczność. Tego, że odpadki organiczne niesie się na koniec sadu do kompostownika. Tego, że od lata do jesieni codziennie robi się przetwory (jednak darów Bożych nie należy marnować). Tego, że w zimie dzień zaczynam od rozpalenia w piecu (mamy piece kaflowe). Tego, że w zimie na noc ściąga się rurę od piecyka gazowego w łazience. To już jest dla mnie zupełnie naturalne, i robię to bez specjalnego zastanawiania się nad tymi czynnościami. Po prostu tak trzeba. Ale po pierwsze – jeszcze sporo nauki przede mną, a po drugie – nie zawsze tak było. Musiałam się tego nauczyć, i ta nauka trochę kosztowała. Nerwów przede wszystkim:) Pierwsza zima w Rudawie. Pewnego ranka cztery lata temu, obudziłam się, poszłam do łazienki w celu wiadomym, i okazało się, że nie ma wody. Zaniepokojona obudziłam Piotrka i przedstawiłam mu problem. Też się zaniepokoił. I słowo to oddaje pełnię uczuć, jakie mu towarzyszyły, ale tylko do momentu zejścia do przyziemia i zorientowania COtak naprawdę się stało. A stało się źle i spektakularnie. Zamarzła nam pompa wodna. Bardzo mało komfortowa sytuacja, ale zwalczyć ją trzeba. Poleciałam migiem po sąsiada, który jest specjalistą od pomp, i człowiek kazał tę pompę odmrozić. Puścić na nią ciepłe powietrze – farelką albo innym grzejnikiem – i jeżeli pompa się nie spaliła, to będziemy mieć wodę za niedługą chwilę. Tak właśnie zostało uczynione, i ku naszej ogromnej uldze, okazało się, że pompa spalona nie jest. Po czterdziestu minutach mieliśmy wodę:) Wydawało nam się, że kryzys został zażegnany. Jakież było nasze zdumienie, kiedy okazało się, że pompa co prawda odmarzła, ale wody jak nie było – tak nie ma. Dokładniej ciepłej wody, bo zimna (LODOWATA) z kranu leciała. Nie wiedzieć czemu, nie chciała lecieć w toalecie. Hmmm, zastanowiło nas to, ale podeszliśmy do tego z ciekawością badaczy, i postanowiliśmy niezwykłe zjawisko poobserwować, by na przyszłość znać jego przyczyny. No i poznaliśmy!! W sposób szalenie spektakularny. Mianowicie w pewnym momencie z piecyka gazowego prosto na ścianę zaczęła wściekle pod sporym ciśnieniem lać się woda! Piotrek wykonał skok do przyziemia i zakręcił główny zawór wodny. Konflikt został zażegnany, ale nie wiedzieliśmy, co też spowodowało efektowny acz mało pożądany gejzer. Szybki telefon do wujka hydraulika i jeszcze szybsza jego diagnoza: „Nagrzewnicę wam szlag trafił. Musicie ją zespawać”. OK – trzeba to trzeba; wyruszyliśmy na poszukiwanie spawacza urządzeń CO, wod-kan, gaz, i udało się go szybko znaleźć. Nagrzewnica została zaspawana. Piotrek zamontował ja do piecyka, i po dłuższej chwili historia się powtórzyła. Poszliśmy po rozum do głowy. Okazało się, że wylot komina od piecyka łazienkowego jest bardzo krótki, i po prostu cofające się mroźne powietrze powoduje to, że woda zebrana w rurkach nagrzewnicy zamarza, po zamarznięciu – zgodnie z prawami fizyki – zwiększa swoją objętość i rurka pęka. Oczywiście my nic o tym nie wiemy, bo w nagrzewnicy trwa sobie niewzruszenie zgrabny sopel. Ale trwa tylko do czasu, kiedy odkręcimy kurek z ciepłą wodą. Wtedy zapala się gaz, ogień szybko sopelek rozmraża i gejzer na ścianie gotowy:) Po zrozumieniu tej prostej zależności, nabraliśmy obyczaju ściągania na noc w zimie rury od piecyka i zatykania dziury ręcznikiem:) Ale…to był tylko jeden problem. Drugi był taki, że mimo naszych najszczerszych chęci nie byliśmy w stanie spowodować tego, żeby woda z umywalki i wanny spływała do odpływu. Po zorientowaniu sprawy w przyziemiu, okazało się, że resztki wody, które pozostały w rurach odpływowych zamarzły również i w związku z tym, woda nie była w stanie spłynąć. Skutecznie zatrzymywał ja lodowy czop. Na szczęście były to tylko resztki wody, więc zamarzając zwiększyły, i owszem, swoja objętość, ale nie rozsadziły nam rur:) Hurra:) Zdemontowaliśmy odpływ i przy pomocy suszarki do włosów jęłam rozmrażać bryły lodu wewnątrz rur odpływowych. Udało się, ale powstał w naszych głowach problem. Przecież jeżeli zamarzło raz, to zamarznie ponownie. Co robić? Rozwiązanie okazało się proste:) Ociepliliśmy sufit pod łazienką (ten w przyziemiu) dwudziestocentymetrowym styropianem, uprzednio rzeźbiąc w nim piękne bruzdy pod nasze urządzenia hydrauliczne. Sposób się sprawdził i działa do dziś:) Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że to był koniec naszych kłopotów tego dnia. Nie wiedzieć czemu, ale w dalszym ciągu nie było wody w spłuczce do muszli. Pompa – już rozmarznięta – chodziła, woda była (nawet ciepła), odpływ w wannie i umywalce działał, a w toalecie wciąż nie było wody! Wyjaśnienie okazało się proste, ale i z lekka przerażające. Otóż…zamarzła rurka doprowadzająca wodę do toalety, a biegnąca w zewnętrznej, nieocieplonej ścianie domu. Pozostało spłukiwanie ręczne. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że miałam wtedy w domu dwóch maluchów sikających jak najęci (trzeci też sikał, ale że nie miał jeszcze roku, więc robił to w pieluszki), i za każdym razem trzeba było to wiaderko napełnić i po malcu spłukać. Rozmarznięcie zajęło rurce dokładnie trzy tygodnie. Jeżeli myślałam, że to już wszystko, co może mnie spotkać w związku z mrozami ze strony naszej łazienki, to byłam w błędzie! Mianowicie ta sama rurka, która doprowadzała wodę do spłuczki, doprowadzała ją też do pralki. Efekt? Przez trzy tygodnie w środku zimy nie miałam pralki, tylko martwego trupa w kącie łazienki. A w domu trójkę małych dzieci, które brudziły wszystko tak, jak to tylko małe dzieci potrafią robić. Efekt? Trzy tygodnie prania wszystkiego w rękach. Po pięciu osobach, w tym trójce dzieci. Wrogowi nie życzę. Kiedy uporaliśmy się już z reanimacją urządzeń sanitarnych, które w tym dniu dało się reanimować (a zajęło nam to dokładnie cały dzień), dowiedzieliśmy się od znajomych, że w nocy u nas na wsi było minus dwadzieścia siedem stopni. Zimno! Od tamtego momentu – mimo, że pompę mamy już inną, a i przyziemie jest bardziej uszczelnione – pozostał nam taki głupi nawyk, że wszystkie rurki wodne przy pompie są czule obwiązane ciepłymi szalikami:) Inna sprawa, że przy takim mrozie, zdjęcia wychodziły mi przepiękne. Jedne z najładniejszych, jakie w życiu zrobiłam. A robiłam je codziennie prowadząc dzieci do szkoły i przedszkola. (Dokładniej to wracając po zaprowadzeniu dzieci, których było mi zwyczajnie żal. Kiedy rano maszerowaliśmy przy piętnastu stopniach mrozu, to nawet wazelina na buziach nie pomagała, i młodzież dochodziła do przedszkola i szkoły zamarznięta, ze łzami w oczach i z bolącymi twarzami). Po tamtej zimie każdą kolejna uważałam za łagodną… raczej. Śnieżne były – i owszem – ale łagodne. PS. Za oknem towarzyszy mi przepiękny wschód słońca. Tu, na wsi są przepiękne. Dużo ładniejsze od zachodów, które też są obłędne. Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje. Na przykład możliwość obejrzenia przepięknego wschodu słońca:) Fotka: jedno z porannych zdjęć zrobionych w czasie tamtej pamiętnej zimy:)152 views, 13 likes, 0 loves, 0 comments, 1 shares, Facebook Watch Videos from ZPF Efekt Plus: Hu hu ha, nasza zima zła! ️ ️ ️ Paletyzacja ładunków przy minusowych temperaturach nie musi byćAktualności wróć do listy Nie od dziś wiadomo, że piękna zimowa sceneria ma w sobie wiele romantyzmu i uroku. Czasami (choć niestety rzadko) ten czar wykorzystują nasze Gwiazdy w swoich teledysków, wykorzystując zimę właśnie jako tło do pięknych piosenek o miłości. O miłości z zimą w tle Jeden z popularniejszych przebojów Bożeny Mielnik – Dla Ciebie kochany – został zilustrowany clipem właśnie w zimowych klimatach. W tym przypadku trzeba przyznać, że zabieg był dosyć odważny i ryzykowny (zarówno fragmenty tekstu, jak i sama muzyka – utrzymana w lekko wschodnich oraz południowych klimatach – przywodzą na myśl zdecydowanie lato, ciepło, skwar, wakacje). Niemniej takie połączenie przeciwności przyniosło interesujący efekt, a sam pomysł można zaliczyć do udanych. Warto wspomnieć, że ujęcia plenerowe stanowią tylko część teledysku, przeplataną ujęciami z wnętrz. Kola i Jula w swoim wielkim hicie Serce nie kłamie również postawił na zimowe akcenty. Spora część ujęć do nastrojowej ballady powstało w plenerze, w malowniczej, niebanalnej zimowej scenerii. Choć zima stanowi tutaj tylko subtelne tło, niewątpliwie dodaje sporo uroku pięknemu teledyskowi i podkreśla charakter ballady. Chyba zdecydowanie najbardziej znanym zimowym teledyskiem do piosenki o miłości jest (i raczej pozostanie na długo) teledysk do wielkiego przeboju Duetu Karo – Już na zawsze z Tobą. Ta piękna, niezwykle romantyczna ballada została bardzo efektownie zilustrowana świetnie zrealizowanym clipem w zimowej scenerii. W przeciwieństwie do większości omawianych przez nas zimowych teledysków, tym razem zdecydowana większość zdjęć powstała w plenerze (Park Śląski). Pięknie zrealizowane zdjęcia podkreślają i oddają charakter tej pięknej ballady. Kto świętuje w lipcu? Śląski Gwiazdozbiór Słowniczek: z naszego na polski i z polskiego na nasze Lista przebojów 1. Ewa CzajkaNajlepszy czas 2. Damian HoleckiI Can't Help Falling In Love 3. Tomasz CalickiCzy uwierzysz 4. Izabela FojcikTańczyć, marzyć, kochać 5. Krzysztof PietrekZa wszystkie nasze dni 6. Blue PartyJeśli kochasz, proszę mów 7. Proskauer EchoDziękuję Ci, że jesteś tu 8. AlinaNasz czas 9. Krzysztof KoniarekDobrze to wiem 10. Paweł GołeckiZłoty warkocz 11. StachDobry gest 12. Tim FabianZabiorę Ciebie do gwiazd 13. Claudia i Kasia ChwołkaKawa 14. MagdaLiczi 15. KamratyI jo, i Ty363 views, 10 likes, 1 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from tymbark.in: Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!Początek wiersza Marii Konopnickiej przypomniał mi się w niedzielę, gdy śledziłem konkurs skoków narciarskich w Lillehammer. Początek wiersza Marii Konopnickiej przypomniał mi się w niedzielę, gdy śledziłem konkurs skoków narciarskich w Lillehammer. A właściwie: „Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!” moglibyśmy sobie śpiewać przez cały weekend. Nie da się ukryć - pierwsze zawody z cyklu Pucharu Świata Polakom nie wyszły. Justyna Kowalczyk nie kryła, że trasa w szwedzkim Gaellivare nie należy do jej ulubionych. Z nudów na treningu zaczęła liczyć zakręty - na pięciokilometrowej trasie wyszło jej 31. A więc w sobotę, na dziesięciokilometrowym biegu musiała skręcać aż 62 razy. A ponieważ nie lubi takich warunków, można było w ciemno stawiać, że wypadnie przeciętnie. Choć 27. lokata nie powinna się przytrafić zawodniczce ze ścisłej światowej czołówki. Mimo wszystko jednak Justynę podziwiam - właściwie w swojej dyscyplinie osiągnęła już wszystko - ma mistrzostwo olimpijskie, mistrzostwo świata, Puchary Świata - naprawdę trzeba docenić to, że znajduje motywację do żmudnych i ciężkich treningów. A trenuje przecież albo w samotności, albo otoczona samymi facetami - trenerem, serwismenami itd. Z pewnością łatwiej jest naszym skoczkom narciarskim. Oni są w grupie, a to ktoś rzuci żart, ktoś ma imieniny, ktoś zaliczy lepszy występ - przynajmniej coś się dzieje i jest wesoło. Przynajmniej na treningach i zgrupowaniach. Bo na pierwszych turniejach Pucharu Świata w Lillehammer już wesoło, niestety, nie było. Podobnie jak Kowalczyk, nasi zawodnicy zaliczyli falstart. Na razie więc polscy sportowcy zimą kibiców nie rozpieszczają. Pozostaje nam jedynie wiara w to, że to tylko złe miłego początki. I że gorzej już chyba nie będzie.Ob9Nnn.